Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

New Dawn by Annie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annie
Syrena



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 16:35, 15 Sie 2009    Temat postu: New Dawn by Annie

Mam nadzieję, że się nie obrazicie, jeśli dodam kolejne moje opowiadanko. Cool Tak, wiem, mam faze na wampiry.. nie moja wina, ale tak mnie coś natchnęło.
Wyobraźcie sobie, że jest to kontynuacja Breaking Dawn, czyli "Przed świtem".
A tu proszę
Prolog
Kiedyś dawno, dawno temu, była sobie dość niezwykła para. Dziewczyna i wampir. Niesamowite połączenie, które w normalnym świecie nie miało prawa bytu.
Jednak to była rzeczywistość. Nie wszystko co bierzemy za fikcję, nie jest rzeczywistością.
Ta dwójka bardzo się kochała. Pod dwóch latach bycia ze sobą i ciężkiej próbie, w którą wmieszał się pewien "zwyczajny" chłopak, odbył się ich ślub.
Ten zwyczajny z pozoru chłopak również należał do nierealnego świata dla zwykłych ludzi. Pierwszą rzeczą, która go wykluczała było to, że potrafił zmieniać się w wilka. Podobnie jak jego kumple z rezerwatu La Push.
Jednak wracając do tej cudownej pary.
Nowożeńcy pojechali na wyspę, gdzie doszło do kilku nieprzewidzianych wypadków. Musieli szybciej stamtąd wrócić, a ludzka dziewczyna była już wtedy na skraju wyczerpania.
Do akcji wkroczyły wilki, które nie wiedziały co wyjdzie z tego niezwykłego stanu dziewczyny.
Miało dojść do bitwy, jednak wszystko zmienił poród i jeden moment.
Moment w którym Jacob Black spojrzał na Reneesme Cullen.
Od tej pory wilkołak nie odstępował małej na krok. A jak musiał, robił to z wielkim bólem.
Kim była Reneesme Cullen? To hybryda. Połączenie wampira z człowiekiem.
Wkrótce po jej narodzinach, jej matka również została wampirzycą - inaczej by nie przeżyła.
Cała rodzina postarała się zaakceptować nawzajem i tak żyli do czasu, gdy nadeszli Volturi - zły klan wampirów z Europy. Jednak dzięki kilku osobom, udało się odwrócić bieg zdarzeń i wszystko wróciło do normy.
Z czasem, gdy Reneesme dojrzała, Jacob zaczął się zachowywać jak przystało na chłopaka z krwi i kości. Byli dla siebie wszystkim. Nie zawsze to odpowiadało ojcu Rennesme, gdyż wiele razy przyłapał oboje na sprośnych myślach i czynach.
Jednak najgorzej zareagował wtedy, gdy Reneesme oświadczyła, że wyprowadza się z domu. Jej matka również była w szoku, ale wiedziała, że nic jej nie grozi ze strony Jacoba.
Młodzi zamieszkali razem, a potem postanowili wziąć ślub.
Była to piękna uroczystość. Niektórzy Cullenowie twierdzili nawet, że piękniejsza niż zaślubiny rodziców Nessie.
Najbardziej jednak elektryzującą wiadomością, która postawiła na nogi wszystkich, była ciąża Reneesme.
Wszyscy byli tak zaskoczeni i zastanawiali się czy to w ogóle możliwe, co z tego wyjdzie, czy przeżyje itp. Ta sytuacja była jeszcze bardziej zaskakujaca niż ciąża ludzkiej dziewczyny.
Nie było to już tak przyspieszone jak w przypadku, gdy miała się urodzić Reneesme. Teraz ciąża trwała 6 miesięcy. Jacob był strzępkiem nerwów. Nie wiedział, czy jego ukochana przeżyje, czy też nie.
Pomimo obaw ze wszystkich stron, na świat przyszła śliczna, zdrowa dziewczynka. Jej uroda zwaliła z nóg nawet jej babcię, która sądziła, że to Reneesme była najpiękniejszym dzieckiem na świecie.




Mam nadzieję, że może wam się spodoba xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Sob 16:36, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neosha
Syrena



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:21, 17 Sie 2009    Temat postu:

Pisz dalej :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Syrena



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 19:45, 18 Sie 2009    Temat postu:

Już napisałam dalej ;]]

Rozdział 1
Od zawsze żyłam w przekonaniu, że jestem zwykła. Jadłam normalnie. Podobnie jak mój ojciec. Mama też starała się z nami jeść, ale człowiecze posiłki nie dawały jej tyle siły, co krew. Wiedzialam doskonale kim są moi przodkowie, kim są moi rodzice, babcia, dziadek, wujkowie, ciocie i czym jesteśmy wśród ludzi.
Rosłam normalnie, więc mogłam chodzić do szkoły. Nie wiadomo było, czy będę się starzeć, tak jak ludzie, czy tylko do uzyskania pełnej dojrzałości. Byłam w końcu mieszanką wszystkiego, więc wszystko było możliwe.
Miałam dokładnie piętnaście lat, gdy rodzina Cullenów w komplecie znów zawitała do Forks. Podobno się tu bardzo zmieniło. Jednak ja nic nie pamiętam. Po tym, gdy moi rodzice się pobrali, wyjechali do małego miasteczka Picacho w stanie Arizona. Tam się urodziłam. Reszta rodziny rozjechała się po świecie, głównie na Alaskę i do Skandynawi. Tylko moi rodzice wybrali południe.
Nie znałam Forks. Było to dla mnie zupełnie nowe miejsce i doświadczenie.
Przytłaczała mnie wszechobecna ciemność, deszcz i zimno. Jako jedyna z Cullenów odczuwałam chłód. Tyle czasu spędziłam żyjąc w pustynnym klimacie, że ciężko było mi się przestawić.
- Nareszcie w domu! - Pisnęła uradowana moja mama.
Patrzyłam na pobliski las. Nagle coś mi mignęło przed oczami.
- Widziałaś to? - Zapytałam zszokowana.
- O! To pewnie wujek Emmett albo ciocia Alice. Pewnie też nie mogą się już doczekać. Czyż to niesamowite? Jacob, a ty co taki przybity?
- Nic. Zastanawiam się, czy reszta sfory jeszcze tu jest, czy w czasie, gdy wyjechaliśmy przestali się zmieniać i założyli własne rodziny. - Tata był wyraźnie przybity. Z opowieści rodzinnych wiedziałam, że wilki były naturalnym wrogiem wampirów, ale dzięki mojej babci doszły do porozumienia.
Właściwie nie znałam mojej rodziny dość dobrze. Tylko tyle co ze zdjęcia. Nigdy nie miałam okazji poznać cioci Rosalie i wujka Emmetta oraz wujka Jaspera. Wszystko to było dość pokręcone, bo wyglądałam bardziej jak ich młodsza siostrzyczka niż jak dziecko z drugiego pokolenia. Dziadka Edwarda i babcię Bellę spotykałam dość często. Na wszystkie święta i uroczystości starali się do nas przyjeżdżać. Choć nie zawsze to było takie proste, bo pustynia to słoneczne miejsce, a wszyscy w mojej rodzinie oprócz mnie i taty mieli dziwną cechę. Iskrzyli się na słońcu, co było dość widoczne i nieco dziwne dla zwykłego śmiertelnika.
Byli jeszcze Alice, Esme i Carlisle, którzy również przyjeżdżali dość często. Carlisle głównie odwiedzał nas wtedy, gdy byłam chora. Przecież nie mogłam chodzić do normalnego lekarza, bo z pewnością wysłałby mnie na dodatkowe badania.
Niemożliwie szybka praca serca, twarda i bardzo ciepła skóra, świetny słuch, wzrok bez zarzutu, szybkość i siła. Wszystkie cechy które wiązały mnie z tym dziwnym, magicznym światem, były według mnie przekleństwem. No i pozostawała jeszcze jedna słabość. Gdy czułam gdzieś świeżą krew dostawałam kręćka. Niby jej nie potrzebowałam do normalnego funkcjonowania, ale dzięki niej byłam silniejsza i szybsza. Doktor twierdził również, że dzięki krwi szybciej się regeneruję. Zamiast antybiotyków - krew. Cudowna kuracja dla każdego żądnego krwi wampira.
- Kochanie, chodź już. Dojechaliśmy. - Z zamyślenia wyrwała mnie moja mama.
- Mamo?
- Tak?
- Mam pytanie. Jak powinnam ich tytułować? Po imieniu? Czy praciociu, pradziadku? - Te pytania naprawdę mnie gnębiły. Przecież to nie było normalne.
Na szczęście z pomocą przyszedł mi Edward.
- Dzień dobry, kochana rodzinko! - Przywitał się, po czym zwrócił się do mnie - Najlepiej mów wszystkim po imieniu, mała. W końcu nie każdy niespełna 20-latek chciałby być dziadkiem, czy praciocią.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Oprócz mnie. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie to nie śmieszyło.
Edward słysząc moje myśli umilkł, odchrząknął i zaprosił nas do środka. Tata mocował się z naszymi walizkami. Mi przydzielono stary pokój Edwarda. Obecnie on i Bella mieszkali w małym domku za rzeką. Natomiast Rosalie i Emmett zamieszkali w starym domu ojca Belli.
No to czeka mnie zapewne zwiedzanie - pomyślałam, a Edward spojrzał się na mnie, jak na niesfornego dzieciaka.
To prawda, nigdy nie byłam grzeczna. Nie wiem nawet, czy mój dziadek mnie zaakceptował. Właściwie to od początku był przeciwny Jacobowi i nie podobało mu się to, że Nessie tak szybko została matką, ale przecież on dokładnie w tym samym czasie zrobił dzieciaka Belli! Nie wiedziałam o co mu tak właściwie chodzi.
- O! Już jesteście! Jejku, czy to możliwe, że jeszcze urosłaś, Nessie? - Z niezwykłą serdecznością podbiegła do nas Alice. Tą małą dziewczynę o urodzie chochlika i kruczoczarnych włosach polubiłam od razu, podczas naszego pierwszego spotkania. Miałam wtedy chyba z pięć czy sześć lat. Zawsze była do wszystkich przychylnie nastawiona i nigdy nie robiła o nic wyrzutów. Co innego jej mąż - Jasper. Z opowieści mamy wiele razy słyszałam, że Jasper lubił się wściekać na wszystkich podobnie zresztą do Edwarda.
Wszyscy na razie zachwycali się Nessie, a ja stałam w kąciku przy drzwiach. Nigdy nie byłam pewna, czy mnie zaakceptowali, czy cały czas, do momentu mojego urodzenia mieli nadzieję, że może jednak Jacob zostawi Reneesme i będą mogli mnie zabić, zniszczyć. A tu się nie udało. Z tego co wiem, tylko trzy osoby tak nie myślały. Bella, Esme i Alice jako jedyne podzielały zdanie Nessie, że ma ona prawo do własnego życia i własnych dzieci. Dzieci! Gdy moja matka powiedziała to przy Edwardzie, ten podobno wpadł w taki atak furii, że omal nie zdemolował pół ich ówczesnego domu. Dlatego tą nienawiść do mnie czułam od niego tak silnie, że nieraz chciało mi się płakać.
Jacob skończył już wnosić walizki i przysiadł na fotelu obok mnie.
- Co jest, księżniczko?
- Nic. Czuję się tu obco. - Odpowiedziałam szczerze. Prawdopodobnie nie uszło to uwadze reszcie osób siedzących w salonie, ale puścili tę uwagę mimo uszu.
Widząc, że nikogo nie obchodzę, wyszłam na dwór i przysiadłam na ganku. Tata tylko zerknął przez drzwi, gdzie poszłam, a gdy zauważył, że grzecznie siedzę, przyłączył się do rozmowy z wampirami.
Gdy miałam już pewność, że nikt mnie nie obserwuje, rozpłakałam się. Byłam tu obcym człowiekiem. Właśnie. To było to. Najmniej tu pasowałam. Bliżej mi było do człowieka niż wampira, czy wilkołaka. Poza tym nie byłam tak uzdolniona jak reszta mojej rodziny. Większość z nich miała jakiś dar, nawet moja mama. Ja za to byłam hybrydą. Kiepskim połączeniem, które nie miało prawa bytu.
Poczułam się bardzo przygnębiona. Spojrzałam na niebo i zobaczyłam chmury.
- To nie Picacho, księżniczko. Tu czyste niebo to rzadkość. - Powiedziałam do siebie i znów zaczęłam szlochać. Płakałam nad swoim losem i nad tym, że będę codziennie z wytęsknieniem wyczekiwała słońca, czystego nieba oraz gwiazd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin